Dlaczego reklamy są głośniejsze od programów telewizyjnych?

Zadajcie to pytanie jakiejkolwiek stacji telewizyjnej, a otrzymacie odpowiedź podobną do następującej: reklamy nie wyróżniają się podbiciem głośności pośród innych nadawanych programów – one po prostu brzmią głośniej.

To prawda, stacje nie pogłaśniają reklam. Zabrania im tego nowelizacja rozporządzenia KRRiT o działalności reklamowej i telesprzedaży w programach radiowych i telewizyjnych z czerwca bieżącego roku. Reklama musi spełniać wskazania tzw. algorytmu obiektywnego pomiaru głośności dźwięku wielokanałowego, a poziom głosu powinien być porównywany z zaistniałym 20 sekund wcześniej podczas danego programu. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma prawo nakładać kary finansowe na niesubordynowanych nadawców.

Jednakże reklamy zwykle uderzają nas swoją głośnością i zakłócają spokój psychiczny. Dlaczego? Stacje telewizyjne posiadają mierniki mocy ograniczające sygnał audio i wideo. To oznacza, że najgłośniejszy fragment programu stanowi maksimum decybeli dla reklamy. W programach dźwięk jest ustawiany tak by coś zasugerować widzowi. Raz jest ciszej, a innym razem sygnał audio dociera do naszych uszu z większą siłą. Nie mniej jednak, reklamodawcy chcą utrzymać dźwięk na jednym, wysokim poziomie; zależy im na zwróceniu naszej uwagi. Głośność nie przekracza tej z poprzedniego programu, ale średnia moc jest wysoka na tyle by poirytować odbiorcę. To tak jak z fleszem aparatu fotograficznego: jeden błysk jest o wiele łatwiej znieść niż stałe światło o tym samym natężeniu.

Ponadto częstotliwość dźwięku reklamy często odbiega od talk-show albo programu informacyjnego. W takich programach eliminowane są wszystkie zbędne dźwięki, wyizolowany jest głos ludzki; podczas gdy w reklamie na pierwszym planie jest muzyka – tekst mówiony ma drugorzędne znaczenie.

Czy brak pewnej spójności reklam z nadawanymi programami (oba składają się na odbiór widza), może wpłynąć pozytywnie na pogląd, osoby oglądającej, o oferowanym produkcie czy usłudze? Być może reklamodawcy, nie do końca zdają sobie sprawę z narażenia widza na różne doświadczenia? Taka manipulacja jest z pewnością przyczyną frustracji. Nietrudno jest sobie wyobrazić niespodziewanie rozkrzyczaną reklamę tuż po/w trakcie pozyskującego uwagę filmu.